top of page
PC151175.jpg
PC151205.jpg

PREMIERA  07.01.2023r.

opieka artystyczna: Teresa Bielińska

projekcje: Przemysław Żmiejko

muzyka: Wojciech Lisowicz

światła: Piotr Motyl i Grzegorz Matuszczyk

realizacja dźwięku: Robert Rosołowski

czas trwania: 65 minut (bez przerwy)

 

bilety na spektakle wieczorne w cenie: 55 zł / 40 zł

spektakle szkolne - informacja i rezerwacja

tel. 532-219-376

Ballady i  Romanse
Adam Mickiewicz

O SPEKTAKLU

Spektakl powstał w ramach Roku Romantyzmu Polskiego obchodzonego w 2022 roku i w związku z dwusetną rocznicą wydania „Ballad i Romasów”. Produkcja spektaklu powstawała przy wsparciu Prezydenta Miasta Kielce w ramach zadania publicznego. 

Przedstawienie „Ballady i Romanse” w wykonaniu Teatru TeTaTeT to kompilacja wybranych utworów dzieła Mickiewicza w zwartą i jak najbardziej przystępną w odbiorze opowieść. W spektaklu mieszają się historie i zdarzenia m.in. ze Świtezianki, Romantyczności, Ucieczki, Liliji czy Pani Twardowskiej.

Treści Wieszcza ściśle i wiernie zachowane w scenicznych inscenizacjach wydobywają całkiem inny wymiar odnosząc się do współczesnych wydarzeń i nabierają one dzięki temu całkiem nowego wydźwięku. Pozostają one jednak w całkowitej harmonii z głównym kierunkiem i ideą epoki, eksponując jej naczelne wartości takie jak folklor, ludowość czy doniosłość przestrzeni duchowej.

Konfrontacja współczesności i obrzędowości, której źródłem są ludowe wierzenia i prawdy moralne. Oniryzm kiedy przenika się doświadczenie koszmaru krzywdy i poczucia odpowiedzialności za czyny. Romantyczne teksty uzupełniają współczesne akcenty oraz swoista umowność i prostota scenografii pozwalająca odbiorcy na posługiwanie się własną wyobraźnią. Całość dopełnia i podkreśla różnorodna muzyka Wojciecha Lisowicza oraz współczesne projekcje stworzone przez Przemysława Żmiejko, nawiązujące jednak do głównego nurtu myśli romantycznej, czyli pojęcia natury i zachodzących pośród niej zdarzeń międzyludzkich. Wszystkie te środki w korelacji z konstrukcją wykorzystanych tekstów Mickiewicza budują wyrazistą aczkolwiek sensualną opowieść.

plakat Ballady i Romanse.png
PC151137.jpg

Co łączy Mickiewicza i hiszpańską piosenkę „Macarena”? Żeby się o tym przekonać, warto zobaczyć „Ballady i romanse” w wydaniu Teatru TeTaTeT. Przedstawienie miało premierę w sobotę, 7 stycznia, na Małej Scenie Kieleckiego Centrum Kultury.

 

Tym razem twórcy Teatru TeTaTeT, Teresa i Mirosław Bielińscy, sięgnęli do klasyki. Do dzieła, które 201 lat temu napisał Adam Mickiewicz, i które zapoczątkowało epokę romantyzmu w Polsce. Rok 2022 był ogłoszony Rokiem Romantyzmu Polskiego. To był jeden z powodów, dla którego ten spektakl powstał.

Nie warto wierzyć „oku i szkiełku”

Jak zapowiadała Teresa Bielińska, która zajęła się opieką reżyserską, miała to być klasyka z przymrużeniem oka. Największy aplauz publiczności zebrały „Lilije”. Tragiczna historia o wiarołomnej kobiecie, która zabiła męża, w wykonaniu Teatru TeTaTeT staje się komedią. Tu zabawę tekstem wieszcza narodowego widać najmocniej. Artyści pokazują, że odczytując klasykę, nie zawsze trzeba podążać utartymi szlakami interpretacji.

Ale nie zawsze jest do śmiechu. Spośród siedmiu utworów z „Ballad i romansów”, które pokazuje Teatr TeTaTeT, są też takie, pokazane na poważnie. Na przykład grozą przejmuje „Świteź” i jego wydźwięk. Scenografia jest minimalna, a klimat budują wizualizacje, muzyka i światło. Właściwie jest to zgodne z przesłaniem „Romantyczności”, bo przecież nie warto wierzyć „oku i szkiełku”, tylko „czuciu i wierze. Jak pisał Adam Mickiewicz: „Nie znasz prawd życiowych, nie obaczysz cudu! Miej serce i patrzaj w serce!”.

Od komedii po tragedię

Uwaga widza jest skupiona na grze aktorskiej. Podczas premiery wystąpili: Ewelina Gnysińska, Ewa Pająk, Mirosław Bieliński, Andrzej Cemupra i Karol Czajkowski. Każdy z wykonawców musi się wykazać szerokim wachlarzem umiejętności.

Jak przyznała Ewelina Gnysińska, dla niej praca nad tym spektaklem była swoistą szkołą.

– Przez to, że mogłam się wcielić w bardzo różnorodne postacie, bo było trochę komedii i dramatu, to praca nad balladami dała mi bardzo dużo warsztatowo, zwłaszcza, że właściwie w jednej chwili muszę się przeistoczyć w inną postać – wyjaśniła.

Widzowie opuszczali premierę w dobrych nastrojach. Ewa Kozłowska przyznała, że na początku zaskoczyła ją scenografia.

– Pomyślałam sobie, że taka minimalistyczna, ale z drugiej strony jaka może być przy takich tekstach Mickiewicza. Najbardziej podobały mi się „Lilije”, fajnie zagrane oraz „Świteź” z wątkiem patriotycznym. Jestem zauroczona, w duszy jest mi tak dobrze. Jednak Mickiewicz w literaturze jest jak Chopin w muzyce – powiedziała.

„Trzeba umieć obchodzić się z wierszem”

– Wspaniały spektakl, jestem pełna podziwu dla aktorów – mówiła Renata Janik, wicemarszałek województwa świętokrzyskiego.

– Bardzo się cieszę, że na premierze było wielu dyrektorów szkół. Mam nadzieję, że młodzież, uczniowie przyjdą i obejrzą to nowe wydanie „Ballad i romansów” Adama Mickiewicza – dodała.

Joanna Winiarska zdradziła, że była ciekawa, jak klasyka zostanie pokazana przez zespół specjalizujący się w farsach.

– Jestem pod megawrażeniem. Gorące brawa!  Wszystkich zachęcam do obejrzenia tego cudownego spektaklu – podkreśliła.

Także młodzi widzowie chwalili przedstawienie. Gabrysia Winiarska powiedziała, że nie spodziewała się takich „Ballad i romansów”.

 

– Zrobili to w tak niesamowity, inny, ciekawy sposób, że nie nudziłam się, aż szkoda, że skończyły się tak szybko – dodała.

Na przedstawienie okiem widza, ale i twórcy teatralnego spojrzał Piotr Bogusław Jędrzejczak, dyrektor Teatru Lalki i Aktora „Kubuś” im. Stefana Karskiego w Kielcach.

– Teresa Bielińska bardzo dobrze rozpisała i podzieliła teksty ballad. Bardzo mnie cieszy, że Teresa i Mirek urządzili tu taką scenę, jaką chcieli, dlatego że, moim zdaniem, takiego teatru w Kielcach brakowało. To jest teatr rozrywkowy, ale ambitnie rozrywkowy. A to przedstawienie pokazuje, że teksty klasyczne warto wciąż od nowa czytać, bo jak się je naprawdę dobrze przeczyta i opowie, to okazuje się, że mają w sobie wiele poczucia humoru, sensu, i są bardzo aktualne. Trzeba tylko umieć obchodzić się z wierszem – zaznaczył.

Dorota Klusek | Radio Kielce

PC161246.jpg

Czy to były Ballady i romanse jakie pamiętam ze szkoły? Nie były, a w życiu!

Miałam nie iść... nie miałam nastroju, to nie ten czas - sądziłam. Teraz dopiero wiem, jak bardzo powinnam żałować swoich myśli. "Ballady i romanse" Adama Mickiewicza w wykonaniu Teatru TeTaTeT to najlepsze co mogło mnie spotkać. Spodziewałam się ... sama nie wiem czego, a dostałam ucztę dla emocji i zmysłów. Dostałam przekrój pięknych słów, smutku, radości, namiętności i miliona myśli - jak mogłam zapomnieć o Mickiewiczu? Zapomnieć jak bardzo go uwielbiałam. Kurczę, nic się nie dzieje bez przyczyny - bo właśnie tego dziś potrzebowałam. Czy to były Ballady i romanse jakie pamiętam ze szkoły? Nie były, a w życiu! Bo dla mnie w końcu połączono obraz, dźwięk i literaturę z człowiekiem. Usiadłam i zobaczyłam pięknych ludzi w rolach jakby dla siebie stworzonych. W strojach, które genialnie pasowały do całego obrazu. Lekko i bez przepychu. Jestem pewna, że Teresa Bielińska nie bez powodu zaczęła ten spektakl od "Świtezianki". To uderzające, że tekst sprzed ponad 200 lat, jest nadal tak bardzo aktualny. Że pisarz widział pożądanie, zdradę i cierpienie dokładnie tak jak ja widzę je teraz. Uwierzyłam w ból kobiety, która tam na scenie dała popis jakiego dawno nie widziałam. Ewelina Gnysińska - drodzy państwo, głębokie ukłony przed tą Panią!!!

Wiecie, to nie tak, że ja tam na widowni odczuwałam samą powagę... absolutnie, od razu pomyślałam, że gdyby tak każda z nas - dziewcząt rzucała klątwy na kochanków, to biedaków dziś już na świecie by nie było;) Była jednak historia prawdziwie romantyczna i na wskroś ukazująca rozpadające się serce. Czy ktoś tego nie zna, nie doświadczył podobnej?

Była też "Ucieczka". Siedziałam, patrzyłam i myślałam jak wiele z tego dopiero teraz rozumiem, mniej dosłownie, ale bardziej dosadnie. Co oznacza miłość bez granic, bez opamiętania, z wieloma wyrzeczeniami. I co najważniejsze z wyrzeczeniem się wiary i wartości. Czy porażka w takich sytuacjach zawsze czeka za rogiem? Czeka...

I najlepsze "Lilije". Wiem doskonale, że wieszcz dostał bolesnego kosza od swej miłości - ale żeby tak bardzo piętnować nasze wady? Tu i Mickiewicz i twórcy spektaklu wspólnie pokazali wszystkie ułomności jakie istota ludzka niesie w sobie. Ale jak pokazali?! Z humorem i niezastąpioną Ewą Pająk na samiuśkim czele tej obsady! Wow, bolesną zdradę, morderstwo, namiętność i zgubne pożądanie - ubrano w groteskę, ani przez sekundę nieprzesadzoną. Zaczęłam się więc mocniej zastanawiać czy Adam Mickiewicz lubił - nas kobiety? Lubił, kochał na zabój i to widać dziś było doskonale.

Wiecie co pomyślałam po tym jak pojawiły się "Czaty"? Że pisarz cierpiał jak każdy z nas. W tej części zobaczycie mężczyzn walecznych, oddanych, wiernych i zdradzanych - brzmi znajomo? Na pewno. Ale czy warto szukać miłości? Haaa, pytanie czy bez tego wszystkiego potrafilibyśmy zauważyć to co warte jest...wszystkiego?

"Pani Twardowska", wielka przyjemność popatrzeć i posłuchać - wziąć to co ważne dla nas samych. Kobiety jednak potrafią zgubić i uratować za razem. Przyjdziecie, zobaczycie, sami ocenicie - ale właśnie tu Karol Czajkowski...zasługuje na każde dobre słowo. Wyszłam ze spektaklu, mogłam Mu powiedzieć że był genialny - a tego nie zrobiłam. Tak już mam, kiedy ktoś kompletnie mnie onieśmiela. Nie wiem, może to wystarczy, żeby opisać jak bardzo był wspaniały w tej sztuce. W tym fragmencie wyjątkowo!

A "Świteź" no cóż... to było jasne, klarowne podsumowanie i uderzenie ze zdwojoną siłą. Siłą błękitu. Tak jak potrafi być piękny i przejmujący, tak dziś rozdzierał swoją mocą. I nikt nie powie mi, że Ewelina Gnysińska udawała. Nikt mnie nie przekona, bo przekonała mnie Ona, całą sobą. Jeśli nic się nie zmieni, być może będziecie mieć szansę poczuć to samo co poczułam dziś ja. A czułam wiele. I fakt może do mnie dociera za dużo, ale jeśli to daje więcej dobra niż czegokolwiek innego - to i Wam tego życzę! "Ballady i romanse" to podróż, którą jeśli podążycie wraz z artystami - przeżyjecie czas warty...grzechu!

Aleksandra Bielecka / SALON KOBIET KCK 

PC150861.jpg

Wciąż w tym samym miejscu?

 

Premiera w TETATET – „Ballady i romanse" 

Jeszcze kilka dni temu, myśląc o produkcjach wielu teatrów przejętych w Polsce przez tzw. Zielonych Khmerów, propozycjach opartych o najnowsze zdobycze techniczne, czyniące spektakle efektownymi wizualnie,  zastanawiałem się czy bez tego, da się zrobić coś, co byłoby zdolne do zogniskowania uwagi widza zepsutego perfekcyjnie skrojonymi „netflixami” i jego teatralnymi surogatami. No i nie musiałem długo czekać!

W Kielcach w teatrze TETATET, na początku nowego 2023 roku, możemy  oglądać – nową propozycję tej sceny (opieka artystyczna Teresa Bielińska) – „Ballady i romanse”, pióra Adama Mickiewicza. Jego twórcy nie ukrywają, że tym razem, zamiast relaksować widzów, mają także ambicje edukacyjne i swoją propozycję adresują także do uczniów z kieleckich szkół. I zdaje się trafiają w dziesiątkę – bo jak mi wiadomo od zaprzyjaźnionych nauczycielek, już nazbyt wielu uczniów nie wie co znaczą słowa: lico, czy łono i pora, żeby im to ktoś powiedział. Pora też, żeby się dowiedzieli jak brzmiał kiedyś język polski i jak się zmienia przez epoki. Jakich słów nadal używamy w takim jak dawniej znaczeniu, a jakie w innym, a jeszcze jakie słowa w ogóle wyszły z użycia. A także w co kiedyś wierzyli nasi przodkowie? Jakim posługiwali się systemem wartości? Jaką mieli wyobraźnię… I co było dla nich tzw. tabu i dlaczego. Słowem, żeby uczniowie poznali korzenie swojego kodu nie tylko kulturowego, ale nawet cywilizacyjnego. Bo bez tego są bowiem tylko mało znaczącą masą, bez tożsamości, która można przepychać z jednego krańca świata w drugi, niczym trzodę na dużym pastwisku – masą podatną na manipulacje cynicznych inżynierów społecznych.

 „Wdrukowania kulturowe zostały nam wpojone w bardzo młodym wieku, gdy często jeszcze nawet nie byliśmy w pełni świadomi. To one determinują nasze zachowania w dorosłym życiu. Podstawą do wytworzenia się wdrukowania jest jakieś doświadczenie i towarzyszące mu emocje ” – wyjaśnia Clotaire Rapaille, badacz kultur. Naszej młodzieży już dawno wdrukowano (imprint) kod współczesnej popkultury i pora, żeby poznali także te głębsze rodzime.

Oczywiście na pewno ktoś powie – po co analizować język dawnych epok? Odpowiem. Chociażby po to, żeby nie czekać na opinie w jakiejkolwiek dziedzinie ekspertów wyprodukowanych przez main stream, a mieć swoje własne przemyślenia – bo, jak niegdyś zauważyła Anna Pawełczyńska w publikacji „Głowy hydry. O przewrotności współczesnego zła” (2014), wszelkie totalitaryzmy zaczynają się od operacji na słowach (przesunięciach semantycznych). Z dnia na dzień nagle pojawia się jakiś dziwoląg typu „chory bezobjawowo”, stając się ogniwem w procesie odbieranej nam zwykłym ludziom wolności. Warto więc wsłuchiwać się w wypowiadane do nas słowa.

A weźmy chociażby takiego „Świtezia”! Czy nie przypomina nam zwłaszcza teraz (!), nadal sytym i nieustannie ogłupianym telewizyjną propagandą, o tym że małym kraikom takim jak nasz – wolność, która w ogóle nigdy nie bywa dana na zawsze, może być odebrana chociażby w wyniku braku roztropności w relacjach z potężnymi sąsiadami? Że ci wielcy mogą nas przeobrazić w popiół?

Teatry main streamowe dysponują potężnymi dotacjami. TETATET do nich nie należy. Ma skromniutki budżet i nie dla nich są np. wizualne fajerwerki będące częścią proponowanych projektów. Scenografia „Ballad i romansów” jest niezwykle skromna – na prawie pustej scenie stoi tylko kilka białych kubików, orężem, a nawet końmi są dwa na biało pomalowane kije, a na ścianie, ponad głowami aktorów jeden rzutnik projektuje kilka grafik reprezentujących naszą splątaną przyrodę, która jest także niezbędnym bohaterem „Ballad i romansów”. Do tego trzech męskich wykonawców ubranych w takie same koszule, a dwie aktorki w podobne bluzki i spódnice. I tyle. I wystarczyło.

Na premierze wystąpili: Ewa Pająk (na zmianę z nią będzie grała Teresa Bielińska), Mirosław Bieliński, Ewelina Gnysińska (później Magda Szczepanek), Karol Czajkowski (będzie tę rolę z nim dzielił Łukasz Oleś) i  Andrzej Cempura (będzie występował także Marcin Brykczyński). „Wtapiali” się w postaci m.in. z ”Romantyczności”, „Ucieczki”, „Liliji”, „Pani Twardowskiej” i na koniec „Świtezi”. Osobą, która z racji powierzonych jej ról w tej scenicznej propozycji, wypełniła sobą całą scenę była Ewelina Gnysińska. Raz po raz przeistaczała się tylko mową ciała i intonacją – np. z niewinnej zdradzonej romantycznej kochanki w zbrodniarkę, która zabiła swojego męża. Skutecznie jej w tych przeobrażeniach towarzyszył Karol Czajkowski, grając niewiernego młodzieńca, brata zabitego, czy nawet Mefistofelesa. Aż dziw mnie ogarniał, że ci nadal bardzo młodzi aktorzy potrafili się uporać ze zrytmizowanym językiem Mickiewicza, nic nie tracąc z jego pierwotnych brzmień, a nadając mu zarazem cechy naturalnej współczesnej dykcji. Bo innym pozostałym uczestnikom spektaklu nie dziwiłem się, bo to dojrzali aktorzy, którzy przez kilkadziesiąt lat kariery już nie raz interpretowali coraz rzadziej obecne w teatrach kanoniczne dla polskiej kultury teksty. Nie zawiedli i tym razem. Chętnie kiedyś obejrzę także w akcji ich zastępców.

„Ruch romantyczny jako całość odznacza się tym, że w miejsce standardów utylitytarystycznych [rozumianych jako „filozofia zdrowego rozsądku”] wprowadza standardy estetyczne” – konkludował w „Dziejach zachodniej filozofii” Bernard Russell. Patrząc na gusty dzisiejszej młodzieży oglądającej z upodobaniem filmy typu „Wednesday” (bohaterką tego jest panna Adams), te „standardy estetyczne” nie bywają nigdy zapomniane i od czasu do czasu przypominają o sobie w swojej radyklanej formie.

Mimo, że właśnie mija dwusetna rocznica wydania „Ballad i romansów”, spór o to, czy istnieje świat metafizyczny, którego projekcje podejmuje w swojej twórczości m.in. Adam Mickiewicz, czy tylko ten realny, jest nadal nierozstrzygnięty. Jesteśmy w pewnych sprawach w tym samym miejscu co tamta generacja, aczkolwiek w swojej pysze zbyt często sądzimy, że jesteśmy „dalej”.

 

Krzysztof Sowiński

PC150841 (2).jpg

Proszę Państwa, 31 grudnia 2022 roku skończył się w Polsce Rok Romantyzmu Polskiego ustanowiony takowym z okazji okrągłej, dwusetnej rocznicy, opublikowania „Ballad i romansów” Adama Mickiewicza, co zapoczątkowało w naszym kraju epokę romantyzmu. Polskie teatry przygotowały z tej okazji wiele inscenizacji dzieł narodowego wieszcza, wśród których największą bodaj popularnością cieszyły się wspomniane ballady. Do tego grona dołączył też kielecki Teatr TeTaTeT.

Pierwsze pokazy spektaklu „Ballady i romanse” odbyły się w połowie grudnia ubiegłego roku, a uczestniczyli w nich głównie kieleccy licealiści, w tym z III LO im. Cypriana Kamila Norwida. Też romantyka, tyle że mniej hołubionego w swoich czasach niż autor „Pana Tadeusza” (to tego liceum absolwentami jest trójka aktorów biorących udział w przedstawieniu Teatru TeTaTeT). Oficjalna zaś premiera „Ballad i romansów”, powstałych przy wsparciu Prezydenta Miasta Kielce i samego miasta  w ramach zadania publicznego, odbyła się w pierwszą sobotę stycznia 2023 roku.

„Ballady i romanse” to wyjątkowy spektakl w pięcioletnim dorobku artystycznym tej kieleckiej sceny, która specjalizuje się w wystawianiu sztuk o charakterze komediowo–farsowo–muzycznym. Tym razem sięgnięto po materiał literacki stricte klasyczny i mający swoją niekwestionowaną pozycję w historii polskiego piśmiennictwa. Piszę: sięgnięto, bowiem kształt artystyczny widowisku nadali sami biorący w nim udział aktorzy, dzieląc się swoimi reżyserskimi koncepcjami ze sprawującą nad spektaklem kierownictwo artystyczne Teresą Bielińską. I tu trzeba oddać pierwsze słowa uznania dla pomysłowości twórców, którzy znaleźli ciekawą, oryginalną formę dla każdego z siedmiu zainscenizowanych utworów (nie tylko tych z debiutanckiego tomu wieszcza), od „Świtezianki”, poprzez „Romantyczność”, „Ucieczkę”, „Lilije”, „Czaty”, „Panią Twardowską” po monumentalną, nasyconą głębokimi emocjami „Świteź”. Artyści pozwolili wybrzmieć przesłaniom Mickiewiczowskich strof, takim jak „miej serce i patrzaj w serce” czy „nie masz zbrodni bez kary”, jednocześnie wydobywając z nich ludowość, folklor, ludowe wierzenia i… humor. Paradoksalnie, jedna z najbardziej okrutnych Mickiewiczowskich ballad, ta w której „pani zabija pana”, opracowana w konwencji szkolnego przedstawienia, jest prawdziwą komediową perełką. Dodać warto, że aktorzy grają to przedstawienie w nad wyraz minimalistycznej scenografii, posługując się symbolicznymi rekwizytami, często przypominającymi te z dziecięcych zabaw. Tym większe słowa uznania należą się Ewelinie Gnysińskiej, Ewie Pająk, Mirosławowi Bielińskiemu, Andrzejowi Cempurze i Karolowi Czajkowskiemu, którzy zagrali w premierowym spektaklu (wymiennie grają również: Teresa Bielińska, Magda Szczepanek, Łukasz Oleś i Marcin Brykczyński). Pokazali nie tylko swój aktorski kunszt, ale również udowodnili, że grany bez zbędnej estymy Adam Mickiewicz może być zrozumiały przez współczesnego widza – czytelnika, a przy okazji może on swymi utworami bawić.

„Ballady i romanse” grane przez zespół Teatru TeTaTeT w sali kameralnej Kieleckiego Centrum Kultury są spektaklem niezwykle nastrojowym, nieomal onirycznym. To zasługa projekcji Przemysława Żmiejko, które doskonale oddają klimatyczny pejzaż Mickiewiczowskiej Litwy. Nastrój przedstawianych utworów i scenicznej akcji współtworzy także różnorodna stylistycznie muzyka Wojciecha Lisowicza oraz światła realizowane przez Piotra Motyla i Grzegorza Matuszczyka. Teatr zapowiada teraz serię przedstawień tak zwanych „szkolnych”. Ale to przedstawienie powinny też zobaczyć osoby dorosłe. Może to spojrzenie na twórczość autora ze szkolnych podręczników zmieni ich nastawienie do Mickiewicza i do poezji w ogóle?

Krzysztof Krzak / teatrdlawszystkich.eu

PC161264.jpg
bottom of page